Wednesday, 2 January 2019

Jakie przyzwyczajenia, te codzienne i te związane z odżywianiem udało mi się utrzymać, wyeliminować lub nowe wprowadzić do codziennego życia.


                                   Napisała Jola, 2 stycznia 2019 r. 


  1. Na stałym i jak dotąd wciąż niezmiennym poziomie utrzymuje się jedna z moich ulubionych aktywności fizycznych - bieganie. Nic mnie nie zniechęciło, wręcz przeciwnie, moja miłość do biegania wciąż wzrasta. Biegam już sześć lat, jak do tej pory udaje się bez kontuzji. Co prawda, w miesiącach zimowych biegam raz, dwa razy w tygodniu ale też jest to związane z tym że od roku maszeruję do pracy pieszo - godzinę w jedną i godzinę w drugą stronę. Przyznam że zastępuje mi to w jakiejś części bieganie i czuję że gdy zimą biegam mniej nie odczuwam różnicy w kondycji. Utrzymuję ją na stałym poziomie.
W zeszłym roku w biegach masowych nie brałam zbyt często udziału. Były to dwa biegi na 10 km i jeden półmaraton. jeszcze troszkę i mój małżonek będzie ze mną biegał półmaratony. Poczynił duże postępy w 2018 r. udało mu się zrzucić parę kilo a co za tym idzie poprawił znacząco swoją kondycję. Obecnie przygotowujemy się do pólmaratonu, w pierwszej polowie roku 💪

2. Od zeszłego roku utrzymuję też na stałym poziomie, niemalże codziennej rutyny ćwiczenia jogi. Ćwiczę sobie w domu, dopasowuję do swoich możliwości i czuję się z tym świetnie. Mam swój ulubiony kanał na YT. Ćwiczę sobie to, na co danego dnia mam ochotę i czas. Czasem jest to sesja 10 min a czasem 45 min. Na kręgosłup, rozciągająca, wyciszająca, na stopy, na nadgarstki, medytacja itp. Ogólnie rzecz biorąc - joga sprawia mi przyjemność. I o to chyba w tym wszystkim chodzi. 

3. Relaks to taka czynność która jest obecna w moim życiu codziennie. Są to małe, przyziemne rzeczy jak: czytanie, słuchanie słuchowisk na YT, zapalenie świeczki, joga odprężająca, bieganie, głaskanie kota, kadzidełka, pisanie, muzyka klasyczna. Nie wyobrażam sobie dnia bez tych czynności!

4. Gotowanie zawsze było i jest czymś, co bardzo lubię robić. W końcu jest to jeden z kierunków mojego wykształcenia. W tej sferze, jeśli chodzi o moją kuchnię, zmienilo się trochę a może powinnam powiedzieć że dokonała się rewolucja. W jednym z ostatnich moich wpisów napisałam że postanowiliśmy od roku 2018 zmniejszyć ilość spożywanego mięsa a wręcz dążyc do calkowitego jego wyeliminowania z naszej diety. Nie jest to proste wyzwanie, oj nie jest. Pół roku mija od czasu gdy przestaliśmy je kupować całkowicie a od 4 miesięcy chorizo już też nie kupujemy. Tak więc udało się. U nas wyglądało to tak że stopniowo z tygodnia na tydzień jedliśmy coraz mniej i mniej. Teraz nam poprostu mięso śmierdzi. Od czasu do czasu gotujemy kotom piersi z kurczaka i nawet przez myśl nie przejdzie aby spróbować. Odrzuciło nas. Organizm nie potrzebuje widocznie tego, nie tęskni... 
Wciąż nie mogę uwoerzyć że ja jak ja ale mój mąż - mięsożerca potrafił z niego zrezygnować. Nie do wiary, a jednak!Jeśli go spytać jak się czuje nie jedząc mięsa? Odpowie to samo co ja - nie potrzebujemy tego, czujemy się dobrze nie jedząc go. Nie dość że kondycyjnie lepiej to co także bardzo ważne - moralnie. Szkoda tylko że tak późno się ocknęliśmy, ale lepiej późno niż wcale!

5. Kawa. O moim uzależnieniu od dwóch filiżanek kawy już pisałam we wcześniejszych postach więc nie ma sensu się powtarzać. Chciałam się uwolnić od tego uzależnienia więc się uwolniłam. Krok po kroku.Doszłam też do wniosku że w sumie po co ją pić jak każda kawa smakuje tak samo? Nie pobudzała mnie nawet, wręcz przeciwnie po wypiciu kawy po południu potrafiłam natychmiast zasnąć. Zmieniałam i owszem na inne gatunki ale ciągle to samo. Zrezygnowaliśmy więc też z kawy. Kawę zastąpiliśmy yerba mate i wprowadziliśmy rytuał picia herbat zielonych. Kupujemy przez internet, jest szeroki wybór smaków. Są pyszne. Polecam. Mogę powiedzieć że delektuję się herbatą. Za kawą tak jak i za mięsem tęsknić nie będziemy. Już prawie pół roku mija od wypicia ostatniej filiżanki kawy. Jak ten czas mija szybko!

6. Soki. Od zeszłego roku - zdecydowanie więcej soków. Pijemy codziennie - świeżowyciskane. Są to soki wieloważywne i owocowo - warzywne. Np w jednym soku:marchew, imbir, kapusta biała, jabłko, seler naciowy. Różne kombinacje. Nie ma problemu aby zrobić go każdego dnia. Taki sok szybko przechodzi przez układ pokarmowy, ma wiele wartości odżywczych, daje witalność i lepsze samopoczucie. Czego się jeszcze nauczylam? Sok wielowarzywny jeśli jest taka możliwość lepiej jest pić przed większym posiłkiem ponieważ jak już wspomniałam, szybko przechodzi przez układ pokarmowy i nie "blokuje" a jeśli zjemy np. wpierw duży posiłek a potem wypijemy sok to w tym przypadku sok musi poczekać w żołądku na swoją kolej co może powodować wzdęcia gdyz pokarm stały trawi się znaczniej dłużej.Mamy takie swoje kombinacje które stosujemy, i tak np. jarmuż i marchewka - na górne drogi oddechowe, grejpfrut i ananas - na bolące mięśnie i stawy, szejki oczyszczające organizm z toksyn jak np. kiwi, ananas, chlorella, woda, kolendra. Ps. zamiast banana można użyc mango lub ananas. jest wiele możliwości, zalezy co kto lubi. 

Podsumowując: 
utrzymałam

  • dzięki bieganiu, jodze i maszerowaniu do pracy pieszo - dobrą kondycję fizyczną
wyeliminowałam

  • mięso i kawę 
wprowadzilam 

  • codzienną rutynę dotyczącą relaksu, chwile tylko dla siebie
  • w związku z tym że nie jadamy już mięsa, znacznie poszerzyla się gama potraw. Dużo czytam i wyszukuję przepisy na dania wegetariańskie i wegańskie. Preferuję też słodycze jeśli już, to własnej roboty, są zdrowsze co daje poczucie zadowolenia. 
  • jemy znacznie więcej warzyw i owoców. 
Ps.Osobą dzięki której nie jem mięsa jest Marlenka, współautorka tego bloga, dziewczyna mojego syna. Marlena wcześniej niż ja przestała jeść mięso, zaczęła przygotowywać potrawy wege i tak ładnie wyglądały że i ja postanowiłam spróbować czy dam radę. Więc w dużej mierze to jej zasługa za co jestem jej bardzo wdzi ęczna. Kiedy ona zaczynała ja nawet nie pomyślałam że kiedyś zrezygnuję z mięsa, a tu proszę. Udało mi się a nawet wciągnęłam w to męża. Ważne że oboje jesteśmy zadowoleni z tej decyzji. 
teraz wzajemnie z Marlenką wymieniamy się przepisami. Tak było np. tuż przed świętami z pasztetem z soczewicy ze śliwką. Marlena wysłała mi fotkę a na drugi dzień sama go przyrządziłam - był pyszny!

Tak na zakończenie. Wraz z Nowym Rokiem życzę wszystkim zmiany swoich przyzwyczajeń na te lepsze, zdrowsze. Nic nie jest łatwe ale próbować trzeba. Jeśli się uda to też życzę wytrwałości bo to także nie lada wyczyn!



                                Szczęśliwego Nowego Roku   

2 comments: