Wednesday, 30 March 2016

Makaron na różne sposoby


                                                  Napisała Jola @ 30 marca, 2016 r.




  Przygotowania do maratonu sprawiają że biegam i ćwiczę znacznie więcej i częściej niż zwykle.Aby utrzymać organizm na pełnych obrotach, muszę regularnie dostarczać mu zwiększonej porcji węglowodanów które dostarczą mi energii. Oczywiście węglowodany można pozyskać też z innych produktów, jednak jeśli o mnie chodzi, najwięcej właśnie w tym okresie spożywam dań z makaronu. Sprawdzone i mi służy, więc czemu nie;)
Dania z makaronu są szybkie i łatwe do przygotowania, a różnorodność odmian makaronu i dodatków sprawiają że dania z nim w roli głównej wcale nie muszą być monotonne.
Staram się przygotowywać go na różne sposoby, dlatego mogę go jeść i jeść i nigdy mi się nie znudzi.

Poniższe propozycje pochodzą z książki Olivera. Wypróbowałam i serdecznie polecam!

Caponata - makaron tagliatelle z bakłażanem, octem winnym, czosnkiem i pomidorami z puszki.



Puttanesca- makaron muszle z czarnymi oliwkami, kaparami, tuńczykiem z puszki, płatkami czili i pomidorami z puszki.




Arrabbiata - makaron spaghetti z papryczką czili, czosnkiem, płatkami czili, bazylią i pomidorami z puszki.





Poniższy przepis pochodzi z bloga jadłonomia.com.

Makaron penne - ze szpinakiem, kaparami i pomidorami z puszki.




                   
                                                                                  Niech moc będzie z Wami!

Saturday, 26 March 2016

Długi dystans w Wielki Piątek


                                                     Napisała Jola @ 26 marca, 2016 r.


Do biegu gotowa 


  Nadszedł w końcu planowany, krótki, aczkolwiek wyczekiwany urlop. Mogę wreszcie odpocząć i się porządnie zregenerować a tym samym przygotować się na pokonanie dystansu 33 km.
Zregenerowałam ciało i myślę że przygotowałam się dobrze, zarówno psychicznie jak i fizycznie.
Całą noc poprzedzającą trening śniłam że biegnę. Biegłam od zaśnięcia aż do porannej pobudki :D
Ileż ja musiałam już we śnie zrobić kilometrów :)
 Wielki Piątek. Budzę się i spoglądam w stronę okna. Nie pada, to już dobry znak. Jem śniadanie biegacza i wychodzę do parku. Temperatura tego dnia ok. 15 st. C. Pogoda jak na zamówienie. Pięknie świeci słońce.
Biegnąc rozmyślałam o tym, jak szybko mija czas. To niesamowite! Dopiero co zmagałam się z dystansem 33 km, przygotowując się do swojego pierwszego maratonu a tu już następny trening do kolejnego maratonu!
W trakcie tego treningu testowałam też buty zakupione niedawno. Jestem zadowolona, żadnych otarć czy innego dyskomfortu nie odczuwałam.Biegło mi się bardzo przyjemnie i miękko lądowało :)

Jeśli miałabym porównać zeszłoroczny trening na tym dystansie z tym obecnym, to wydaje mi się, a przynajmniej czułam, że teraz jestem jakby silniejsza. Chodzi mi o wytrzymałość. Już po ukończonym biegu, owszem bolały trochę nogi ale jeszcze miałam siłę podskakiwać, a na drugi dzień było całkiem ok!


Wcześniej w domu przygotowałam sobie taki swój własny mix, który wypiłam po ukończonym biegu. W skład jego wchodzi : jogurt, troszkę płatków owsianych, parę rodzynek, łyżka dżemu. Wszystko zblendować.

Tego mi było trzeba! 

W domu, po kąpieli, posiłek w postaci makaronu z serem, miodem i rodzynkami.



Następnie rolowanie mięśni nóg a po południu popijałam koktajl z jarmużu, jabłek i soku pomarańczowego.



Powiem tak, wszystko poszło zgodnie z planem. Czego chcieć więcej?! Jest super, są endorfiny ;)



Tuesday, 22 March 2016

PZU Gdynia Półmaraton – zaliczony!

Napisała Marlena @ 22 marzec 2016

Następny w kolekcji!

20 marca 2016 roku stał się dla mnie wyjątkowym dniem, gdyż po raz pierwszy (oficjalnie) ukończyłam trasę półmaratonu – 21.097 metra. „Oficjalnie” znaczy tyle, że pierwszy raz dane było mi ukończyć taki odcinek na imprezie biegowej z pomiarem czasu. Oczywiście w przygotowaniach, treningach biegowych, nie zabrakło takich długości, ale to jest dużo inne doświadczenie: przebiec 21 km na treningu, a pokonać taką samą trasę w mieście, w którym się wcześniej nie biegało i z kilkoma tysiącami innych biegaczy.

Była to pierwsza edycja tego biegu i moim zdaniem jak najbardziej udana. Oczywiście, jak to może zdarzyć się na tak dużej imprezie, były małe niedociągnięcia, ale umówmy się - organizatorzy to też ludzie i mają prawo do małych błędów :)

Jeśli miałabym wymienić jakieś niedopatrzenia to wpisałabym słabo rzucające się w oczy, mało widoczne oznaczenie poszczególnych stref startowych. Nie wiem czy inni biegacze mieli podobne odczucia, ale w pewnym momencie bałam się, że będę zmuszona wystartować z innej strefy startowej (czego zwolennikiem  nie jestem). Fakt, że nie mogłam odnaleźć swojej strefy, wynikał także w pewnym stopniu z tego, że byłam bardzo zdenerwowana, w końcu był to mój pierwszy półmaraton :)

Jeśli miałabym wymienić jeszcze jeden minus, to na pierwszym punkcie z wodą niestety jej nie otrzymałam. Przy punkcie utworzyła się dość spora kolejka i wolontariusze nie nadążali z napełnianiem nowych kubków. Ja, nie chcąc tracić czasu, zrezygnowałam z czekania, gdyż posiadałam wodę ze sobą. 

Do Gdyni przyjechaliśmy w sobotę około południa. Chcieliśmy trochę pospacerować, coś zjeść i pojechać odebrać pakiet. Odbiór pakietu przebiegł bardzo sprawnie. Uczestniczyliśmy także w pasta party :) Makaron był bardzo smaczny, jednak porcje malutkie.

Expo :)
Po powrocie do hotelu zaczęłam odczuwać stres. Postanowiłam szybko się położyć i nie myśleć o jutrze. W niedzielę budzik zadzwonił o 7 rano, wstałam bez problemu. Postanowiłam zjeść to co zwykle jadam przed bieganiem, nie chciałam eksperymentować. Były to bułki z masłem orzechowym i dżemem, a do tego zwykła, czarna herbata :)

Gotowa do biegu!
Tak jak już wspominałam wyżej miałam trochę problemów z odnalezieniem swojej strefy startowej, jednak koniec końców udało się :) Gdy stałam pomiędzy innymi biegaczami, oczekując startu naszej strefy, poziom stresu sięgał zenitu. Punktualnie o 10 wystartowała elita, a potem w minutowych odstępach kolejne strefy i przyszedł czas na nas – strefa A3 :) 10, 9, 8… i wystartowaliśmy.

Chwila przed startem :)
Moje obawy wiązały się głównie z pierwszym kilometrem, nie chciałam pobiec zbyt szybko niesiona atmosferą całej imprezy. Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem. Pierwszy kilometr był bardzo spokojny, zrobiłam go w około 6.5 minuty. Następnie planowałam biec jednak trochę szybciej, tak aby dobiec do mety po około 2 godzinach. Podczas biegu miałam ze sobą włączone Endomondo i do pewnego momentu śledziłam czas z jakim biegnę. Po dobiegnięciu do mety i przeanalizowaniu zapisu Endomodno okazało się, że biegłam średnio 5:26 min/km :)  (muszę tutaj zaznaczyć, że aplikację włączyłam chwilę przed przekroczeniem linii startu i sporą chwilę po przekroczeniu mety). Mimo że biegłam tempem szybkim jak dla mnie, to nie odczuwałam tego. Biegło mi się bardzo dobrze :)

Strachem napawała mnie gdyńska pogoda. Podczas spacerów w sobotę było zimno i dość wietrznie, powtarzałam w sobie: Czemu na pierwszy półmaraton wybrałaś miasto nad morzem, mogłaś spodziewać się że będzie wietrznie?! Na bieg ubrałam kurtkę i rękawiczki, jednak szybko okazało się, że nie będą mi potrzebne. Oddałam je mojemu Kibicowi na około 10 km. Było mi ciepło, a silniejszy wiatr odczułam tylko raz :) Podbieg którym była Ulica Świętojańska, nie okazał się wcale taki uciążliwy.

Trasa biegu poprowadzona była tak że można było zobaczyć trochę Gdyni. Ostatnie kilometry biegły Bulwarem Nadmorskim, bardzo miło było kończyć bieg przy takich widokach :)

Wbiegłam na metę szczęśliwa choć trochę zmęczona przez szybki finisz. To uczucie gdy wbiega się na metę jest nie do opisania… Musicie sami spróbować! Polecam! Wzruszenie, radość i łzy szczęścia :)

Zmęczona, ale szczęśliwa!

Zawody ukończyłam z czasem 1h:54:56 – wielka niespodzianka! Nie sądziłam że pokonam 21 km przed upływem dwóch godzin, a o takim czasie to nawet nie marzyłam :)


Nowa wiadomość! :) 

Cieszę się że wzięłam udział w tym biegu. Tyle obaw, a wszystko poszło dobrze, nawet lepiej niż dobrze :)




Sunday, 20 March 2016

W poszukiwaniu butów na maraton


                                                   Napisała Jola @ 20 marca, 2016 r.

model GT - 2000 4 


  W tym tygodniu bardzo solidnie i regularnie biegałam i ćwiczyłam. Bieganie na przemian z rowerem i ćwiczenia w domu. Pogoda w tym tygodniu wyjątkowo sprzyjająca, choć jeszcze zimno ale można powiedzieć że było dużo słońca i zero deszczu!



Odwiedziny u przyjaciół 


Trochę tych kilometrów zrobiłam :) 


A czas pędzi jak szalony. Już nieco ponad miesiąc do maratonu. Nadszedł weekend i ostatni dzwonek że najwyższy czas się zebrać i kupić nowe buty na maraton. Potrzeba troszkę czasu aby je wypróbować i sprawdzić jak się będą sprawowały w biegu.
Wyruszyłam na poszukiwania, wiedziałam czego chcę. Miały to być adidasy Boston Boost 5.
Sklep który odwiedziłam, posiadał takowe w sprzedaży lecz po pierwsze w kolorze którego nie lubię a po drugie, jak się okazało nie są to buty na moje stopy.
  Sprzedawca zaproponował mi badanie dynamiczne kroku biegowego na bieżni wraz z wideoanalizą.
Badanie to wykazało że mam stopy pronujące, w związku z tym, najlepsze dla moich stóp będą buty ze wsparciem i takie też mi dobrał. Wybór padł na buty firmy asics. Pierwszą parą był model ASICS GT - 1000 4, but ładny, kolorystyka mi odpowiadała. Przebiegłam się na bieżni w sklepie. Prawy but super komfort, natomiast w lewym przy palcach od środka odczuwałam lekki dyskomfort, ale myślę sobie, nic to, może dlatego że nowy?!
W domu całe popołudnie chodziłam i biegałam po domu w tych butach i niestety, dyskomfort przy palcach był cały czas odczuwalny. Zdjęłam sznurówki i zajrzałam do środka. Okazało się że tylko w tym lewym bucie, tuż przy palcach, tak pośrodku jest malutki ale widoczny szew. Niby malutki, a jednak wyczuwalny. Przy biegu pewnie dałby się bardziej we znaki! Prawy but był od środka idealnie gładki, bez szwu, więc musiała to być wada fabryczna.

Model GT - 1000 4 

Następnego dnia odwiedziłam sklep ponownie, aby buty wymienić. Sprzedawca zaproponował mi buty tej samej marki ale model GT - 2000 4. Są to buty do biegania po twardej nawierzchni z doskonałą amortyzacją i dopasowaniem. Są idealne na długie wybiegania dla osób ze stopą pronującą. Znakomite na każdy nawet bardzo długi trening, również sprawdzą się podczas startu w maratonie. But jest zbudowany tak aby utrzymać stopy stabilnie, dzięki systemowi Dynamic Duomax na każdym dystansie. Konstrukcja cholewki zmniejsza ryzyko otarć i pęcherzy co oznacza komfort stopy przy każdorazowym użyciu. Elastyczna i wygodna podeszwa środkowa wykonana z najlepszych technologicznie pianek pozwala swobodnie przetaczać stopę zachowując przy tym dużo dynamiki. Amortyzacja gel wbudowana w podeszwę dodatkowo absorbuje siłę uderzenia.



przebiegnę ten maraton! ;) 


Bogatsza o nowe doświadczenia przy zakupie butów, już zawsze będę sprawdzać czy wewnątrz buta nie ma żadnych niepotrzebnych szwów. Moje stopy są bardzo wrażliwe:)
Wygląda na to że w tym ostatnim modelu jest wszystko w porządku. Mam nadzieję przebiec w nich szczęśliwie maraton :)
Teraz pozostaje tylko wyruszyć na ścieżkę biegową i przetestować buty w terenie. Nastąpi to już w nadchodzącym tygodniu gdyż przede mną magiczne 33 km ;)


                                                                                             Miłej niedzieli!

Monday, 14 March 2016

Miniony tydzień ...


                                                     Napisała Jola @ 14 marzec, 2016 r.

  W ubiegłym tygodniu dopadło mnie przeziębienie. No cóż, wszyscy wokół mnie przechodzili, więc i ja się załapałam. Na szczęście trwało to tylko od poniedziałku do piątku. W tych dniach odpuściłam sobie bieganie aby nie dopuścić do choroby gardła. Jako że nie usiedzę zbyt długo nic nie robiąc więc trochę ćwiczyłam w domu, deski, hula - hop i rower stacjonarny.

W sobotę po przeziębieniu już nie było śladu. Z myślą o maratonie, wybrałam się na zakupy w celu zakupienia nowych butów startowych. Tak sobie wymyśliłam że albo będą to Adidas Adizero Boston Boost albo Adidas Boston Boost 5.
Niestety, w sklepach w których byliśmy nie było butów które chciałam. Tak więc w nadchodzący weekend czeka mnie następna wycieczka poszukiwawcza :) Mam nadzieję że uda mi się kupić. Jeśli nie to pozostaje zakup przez internet.

Postanowiłam też sobie, że od teraz żadnych innych słodyczy jak tylko gorzka czekolada, ciasteczka owsiane i różnego rodzaju pralinki fit, zrobione przeze mnie.
I tak napiekłam w sobotę ciasteczek owsianych oraz zrobiłam pralinki migdałowe fit. To na następne pięć dni, do kawy i do pracy na drugie śniadanie.

Ciasteczka owsiane 

Pralinki migdałowe fit 

Naturalna słodycz 


Została jeszcze niedziela. Czas się zrelaksować po całym tygodniu i nabrać sił na nadchodzący tydzień. Pogoda piękna, świeci słońce. 17 km w parku zaliczone!

17 km w nogach = radość 


Nic tak nie relaksuje (oprócz biegania) jak słuchanie muzyki klasycznej. Utwory Wagnera, Straussa, Mozarta i innych w wykonaniu Londyńskiej Orkiestry Symfonicznej - coś wspaniałego! Polecam serdecznie.
Choć mój poprzedni model gramofonu bardzo mi się podobał, to jednak zmuszona byłam wymienić go na inny model gdyż w trakcie dłuższego użytkowania ujawniła się wada jednego z głośników.


z mojej kolekcji ... 

I love it! 

To się nazywa popołudniowy relaks :) 




                                                                                          Miłego dnia!

Saturday, 5 March 2016

Czas oczekiwania na Maraton i mój własny Bieg Pamięci


                                                   Napisała Jola @ 5 marzec, 2016 r.





 Lubię ten czas oczekiwania na zaplanowany bieg, szczególnie jeśli jest to bieg wyjazdowy. Całe to planowanie i przygotowanie zarówno do podróży jak i do przebiegnięcia tylu kilometrów wywołuje dreszczyk emocji.
Dziś mogę powiedzieć że Maraton już w przyszłym miesiącu. Hurra! Jestem bardzo podekscytowana a poziom adrenaliny powoli acz systematycznie wzrasta :)

W zeszłym tygodniu Marlena wzięła udział w Biegu Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Uczciła pamięć i otrzymała medal pamiątkowy. Piękny medal.
Ja tutaj, niestety, nie mogłam wziąć udziału w takim biegu, gdyż najbliższy mojemu miejscu zamieszkania odbył się w Londynie.Ale chwała za to, że w ogóle organizują takiego typu biegi za granicą. W przyszłym roku zaplanuję urlop tak, abym mogła wziąć udział w tym biegu w Londynie.
Jeszcze jeśli chodzi o ten Bieg Pamięci - czytałam że w moim rodzinnym mieście Bytomiu, też biegiem uczczono Niezłomnych. W biegu wzięło udział 500 osób. To bardzo miła wiadomość dla mnie.

A ja sobie tutaj, 28 lutego zorganizowałam swój własny dzień Pamięci. Jako że w niedzielę dzień był dość chłodny ale słoneczny więc nie było mowy aby nie biegać.
Przebiegłam sobie 15 km, a że było mi mało to jeszcze trochę poćwiczyłam "brzuszki".







Do kawy własnoręcznie wypieczone kokosanki z polecenia warszawskiego biegacza :D oraz czekoladę z chia seeds.










                                                                                               Miłego weekendu :)