Sunday, 27 September 2015

Pełni energii witamy jesień :)


                                                         Napisała Jola @ 27 września, 2015 r.



  Ostatnie dni lata, urlopu, tak szybko minęły...
W zeszłym tygodniu przywitaliśmy kalendarzową jesień. Czas przygotować się na coraz chłodniejsze i krótsze dni. Jesień też jest piękna i kolorowa!
Miniony tydzień u nas był ciepły i bezdeszczowy. Ładna pogoda sprawiła że oprócz biegania wyszłam też na rower, pograliśmy w badmintona, był nawet piknik w parku.

Skaczę na skakance a Garfield ćwiczy pozycje Jogi :) 

Filemon z brzuchem do góry ;) 




Liście powoli zaczynają opadać z drzew... 

Dzisiaj, w niedzielę pogoda była bardzo słoneczna. Po śniadaniu poszłam do parku. Przebiegłam 13 km, lekkość w nogach i super power!

Dzisiejsze 13 km 




Nadmiar energii w tym tygodniu sprawił, że ciągle coś gotowałam i piekłam ;)
Zapisałam się także na Ennerdale Trail Run, 10 km, 18 października 2015 r. Będzie to bieg usytuowany w samym sercu Lake District, wokół jeziora Ennerdale Water, w otoczeniu masywów górskich : Great Gable, Pillar, Steeple. Jeśli pogoda dopisze to zamierzamy się wdrapać na szczyt Great Gable gdy tylko ukończę bieg.
Bieg po takim terenie będzie dla mnie nowym doświadczeniem. Już nie mogę się doczekać!

Pobiegnę wokoło tego jeziora. Ale piękne widoki! 


Ps. Tymczasem w Toruniu, przygotowania do wiosennego maratonu idą pełną parą!

Coś czuję że przybędzie nam dwóch nowych maratończyków :) 



                                                                              Never give up!

Sunday, 20 September 2015

Coś na rozgrzewkę :)


                                                 Napisała Jola @ 20 września, 2015 r.




  Zbliża się jesień. Aura za oknem coraz chłodniejsza, a to oznacza że nadeszła pora na przyrządzanie posiłków nie tyle szybkich, co sycących i rozgrzewających. Dla takiego zmarzlucha jak ja, takie rozgrzewające zupy to strzał w dziesiątkę, w szczególności te z dodatkiem imbiru czy papryczki chilli ;)
Wracając do domu po treningu, zwłaszcza jesienno - zimową porą, rozgrzewają niesamowicie szybko!
Staję się zupoholiczką właśnie o tej porze roku i będę nią do wczesnej wiosny :)
Ostatnio przygotowałam trzy zupy kremy i wszystkie były pyszne. W ten sposób przygotowane zupy świetnie sprawdzają się również jako ciepła, rozgrzewająca i lekkostrawna kolacja.

Zupa krem z cukinii

  • 80 dkg cukinii pokrojonych w kostkę
  • 10 dkg masła
  • 2 małe cebule drobno posiekane
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 18 dkg serka mascarpone
  • grzanki
  • sól, pieprz 
W garnku rozpuść masło i zeszklij na nim cebulę. Dodaj cukinie i smaż je przez kilka minut. Zalej gorącą wodą ( tak, by przykryła cukinie), dopraw solą oraz pieprzem i gotuj 10 - 15 min. Kiedy cukinia będzie miękka, zdejmij garnek z ognia i zmiksuj zupę za pomocą blendera. Dodaj mascarpone, dopraw do smaku i wymieszaj. Podawaj z grzankami i odrobiną oliwy z oliwek.
Ten przepis pochodzi z gazetki wydawanej w jednym z polskich marketów :)





Orzechowy krem z batata z imbirem
Przepis pochodzi z bloga ervegan.com

Składniki na zupę + 2 - 3 łyżki masła orzechowego 




Zupa krem z pomidorów

  • 1 puszka pomidorów 
  • 1 litr bulionu warzywnego lub wołowego 
  • 2 cebule 
  • 1 marchew starta na dużym oczku 
  • 2 małe czerwone papryczki 
  • 2 ząbki czosnku 
  • 5 dkg płatków migdałowych 2 duże obrane ziemniaki 
  • 2 łyżki posiekanej bazylii 
  • sól, pieprz 
1. Kroimy cebulę, czosnek i papryczkę na małe kawałki, dodajemy marchew i smażymy na oliwie. Przekładamy produkty do garnka, dodajemy pomidory z puszki i dusimy 5 minut. Doprawiamy solą i pieprzem. 
2. Do posolonego wrzątku wkładamy pokrojone w kostkę ziemniaki. Gotujemy na małym ogniu ok. 10 minut. 
3. W tym czasie prażymy na patelni płatki migdałów 3 - 5 minut (aż uzyskają złoty kolor)
4. Odsączamy ziemniaki, przekładamy do garnka z duszonymi pomidorami i dolewamy ostrożnie bulion. Zdejmujemy zupę z ognia i miksujemy na krem. 
5. Wlewamy do miseczek, posypujemy bazylią i migdałami. 




Ten przepis nie pamiętam skąd pochodzi, mam go od bardzo dawna. Zupa jest pyszna! 
                                                                                     

                                                                                                          Smacznego!  

Monday, 14 September 2015

Bieg na 10 km


                                                    Napisała Jola @ 14 września, 2015 r.


56 minut 

 W niedzielę wzięłam udział w biegu na 10 km. Start biegu miał miejsce w parku a meta znajdowała się w New Brighton. Szczerze mówiąc, byłam bardzo ciekawa tego biegu, ponieważ dzień wcześniej wspinałam się na szczyt Scafell Pike, chciałam zobaczyć jak zareaguje moje ciało na taki wysiłek.
Po wspinaczce nie byłam zmęczona, nic mi nie dolegało. W sobotę poszłam spać dosyć późno a w niedzielę wstałam wcześnie aby o odpowiedniej porze zjeść śniadanie. Chleb z dżemem i masłem orzechowym ;)
Niedzielny poranek okazał się lekko deszczowy. W parku dużo biegaczy ponieważ odbywał się równocześnie bieg na 10 km i półmaraton. Zabrałam ze sobą trochę wody kokosowej, zrobiłam lekką rozgrzewkę i pora ruszać. Biegnę i czuję lekkość w nogach, zupełnie jakbym dzień wcześniej nigdzie się nie wspinała! Jednak w trakcie biegu trochę się oszczędzałam na początku. Teraz wiem że następnym razem mogę biec już trochę szybciej.
Po przebiegnięciu około 2 km pogoda się poprawiła, przestało padać i zaczęło świecić słońce. Było słonecznie i ciepło. Czułam że mam mnóstwo energii a tu już meta się zbliża. Trochę zazdrościłam tym którzy kontynuowali bieg w półmaratonie :)
Teraz z perspektywy czasu i doświadczenia wiem, że wspinaczka i bieg idą ze sobą w parze. Dobrze jest łączyć te dwie czynności ze sobą! Polecam wszystkim biegaczom :)
Mogłabym tak się wspinać i biegać co weekend :D

mała rozgrzewka 


już były zapisy na grudniowy charytatywny bieg Mikołajów :) 



                                                                                       

Sunday, 13 September 2015

Z dachu Anglii - Scafell Pike


                                              Napisała Jola @ 13 września, 2015 r.


  Nadszedł weekend, a tym samym czas aby zdobyć kolejny szczyt leżący w zachodniej części Gór Kumbryjskich oraz Parku Narodowego Lake District.
Wybór tym razem padł na najwyższy szczyt Anglii - Scafell Pike (978 m).
 Sobota, 12 września. Po prawie 3 godzinach dojeżdżamy na miejsce. Zatrzymujemy się w malutkiej wiosce Wasdale Head. Parking dosyć obszerny, znajduje się tuż przy szlaku.
 O godz. 12:30 wyruszamy. Pogoda początkowo trochę deszczowa, ale po ok. godzinie wspinaczki przestało padać, za to w miarę zwiększania się wysokości zaczęło wiać coraz mocniej, a już na samym szczycie bardzo wiało i było zimno. Bardzo żałowałam że nie zabrałam ze sobą rękawiczek.
Wspinaczka nie była trudna, aczkolwiek ponieważ zboczyliśmy z łatwego szlaku na trochę trudniejszy w połowie drogi, to musiałam się trochę bardziej wysilić, nie powiem ;)




Na samym szczycie trochę tłoczno było, ale to fajnie, ktoś pstryknął nam fotkę ;) Wejście na szczyt zajęło nam 3 godziny.Zachmurzenie było bardzo duże, niestety nie dało się zobaczyć panoramy Lake District i morza Irlandzkiego. Ale to nic, zobaczymy następnym razem z sąsiedniego szczytu góry.




Przysiedliśmy, zjedliśmy kanapki, napiliśmy się gorącej herbatki i przygotowaliśmy się do zejścia. Wybraliśmy inny, łatwiejszy szlak przy zejściu, a mniej więcej w połowie drogi złączyliśmy się ze szlakiem którym weszliśmy na szczyt.
Podczas zejścia pogoda się poprawiła, wyszło słońce, panorama jak zwykle zachwycająca.Zejście zajęło nam 2 godziny.

walczę dzielnie ;) 






Zarówno wchodząc jak i schodząc podziwialiśmy widoki na piękne jezioro Wast Water znajdujące się w dolinie, położone pomiędzy otaczającymi górami i najwyższym szczytem Scafell Pike. Jezioro to jest o długości 4,6 km i szerokości do 600 m. Jest ono najgłębszym jeziorem w Anglii, jego głębokość dochodzi do 79 m.

jezioro Wast Water 



Oprócz pięknego jeziora, od początku naszej wspinaczki do polowy wysokości, towarzyszył nam kojący szum górskiego potoku, który znajdował się tuż przy szlaku :)

górski potok 







piękne miejsce! 

Przy zejściu, w połowie drogi, zmieniłam buty na trailowe biegówki, nazajutrz czeka mnie bieg na 10 km, muszę oszczędzać palce u stóp :) To był dobry pomysł!
Zawsze jest warto wspiąć się dla tak pięknego krajobrazu! Już nie mogę się doczekać następnej wyprawy :)

                                                                                       Miłej niedzieli :)

Thursday, 10 September 2015

Ryba z frytkami


                                             Napisała Jola @ 10 września, 2015 r.



Można też podać frytki w papierowej tutce 

  Dziś chciałam Wam przedstawić jedno z moich ulubionych dań, które jak już kiedyś pisałam przygotowuję co najmniej raz w tygodniu. Fish & chips, czyli ryba z frytkami. Jest to brytyjskie danie składające się ze smażonej ryby, zazwyczaj jest to dorsz lub łupacz, w cieście lub bułce tartej oraz frytki.
Prawdą jest że jest to danie bardzo tutaj popularne, jednak ja zdecydowanie preferuję przyrządzać je sama w domu, choć nie ukrywam że od czasu do czasu, lubię spróbować ryby w różnych miejscach, ale panierkę zazwyczaj odrzucam. Na samą myśl, w jakiej ilości głębokiego tłuszczu ryba była smażona, przechodzą mnie ciarki.
Do moich ulubionych gatunków ryb które przygotowuję w domu należą : łupacz  (wędzony i biały), dorsz i łosoś. Od bardzo dawna już nie panieruję ryby. Smażę na małej ilości oliwy z oliwek z przyprawami i to mi w zupełności wystarcza.Lubię także podawać rybę z różnymi odmianami ziemniaków, tj. ziemniaki słodkie oraz odmiany ziemniaków przeznaczonych do zapiekania w piekarniku.
Rybę z frytkami podaję z dodatkami tj. zielony groszek, buraczki oraz wszelakiego rodzaju zieleninę.
Danie składające się z frytek i ryby nie musi być nudne. Wystarczy zmieniać gatunki ryb, ziemniaków i dodatków do nich ;)

łupacz wędzony i frytki z przyprawą curry 


                                                                                                    Smacznego!

Sunday, 6 September 2015

10 k - przygotowanie do biegu :)


                                                      Napisała Jola @ 6 września, 2015 r.

Biegnę w stronę marzeń 

 Ostatnie trzy tygodnie spędziłam na treningu z osobą, która przygotowuje się do przebiegnięcia swojego pierwszego Królewskiego Dystansu.Nic nie przychodzi łatwo.Pasja wymaga cierpliwości i dyscypliny. Jeszcze dość długa droga przed nim jeśli chodzi o trening, ale mocno wierzę w to, iż osiągnie swój cel! Nigdy się nie poddawaj, Tomek!



... żeby skończyć co się zaczęło, trzeba chcieć jeszcze bardziej.  

 Natomiast ja, w ramach przygotowania do startu na 10 km w najbliższym czasie, w ramach treningu przebiegłam sobie ten dystans dzisiaj w parku. Pogoda piękna. Biegało się lekko i przyjemnie. Rozciąganie, bieg, rozciąganie.Teraz mogę powiedzieć że weekend był udany. W tym tygodniu zamierzam trochę więcej czasu poświęcić na bieganie i inne ćwiczenia.


Jeszcze tylko rozciąganie i pędzę na obiad ;) 

Mając teraz dwie pasje, jakimi są bieganie i wspinaczki górskie, muszę gospodarować czasem wolnym tak, aby móc pogodzić obydwie, i z obydwu czerpać przyjemność.
Jak sama się przekonałam na sobie, chodzenie po górach bardzo pomaga w bieganiu. Odczuwam lekkość nóg przy bieganiu, żadnego bólu mięśni, itp., czyli jednym słowem, bieganie czyni wspinaczkę łatwiejszą a wspinaczka bieganie łatwiejszym. Obydwie dyscypliny wzajemnie się uzupełniają.



                                                                                                    Miłej niedzieli!