Sunday, 19 March 2017

Czas na wspinaczkę. Praca nad poprawą kondycji.


                                Napisała Jola @ 19 marca, 2017 r. 



                   Moel Sych (825 m) i Cadair Berwyn (830 m) 

 Nadszedł weekend pięknej pogody. Czekaliśmy na odpowiednią pogodę dość długo, więc gdy w końcu nadeszła postanowiliśmy wybrać się do Walii w celu zdobycia jakiegoś większego szczytu. Po krótkiej zimowej przerwie nadszedł czas popracować nad kondycją i zdobycie szczytu nawet na wysokości nieco powyżej 800 m to już nie lada wyczyn! Na dobrą kondycję trzeba sobie zapracować. 
 Po godzinie jazdy autem dotarliśmy na miejsce i zaparkowaliśmy w małej miejscowości Pistyll Rhaeadr. 
Tu pośród gór znajduje się malutka restauracyjka w której można coś zjeść na ciepło, napić się kawy czy herbaty lub też przenocować. Siedząc i popijając herbatę spoglądamy na piękny wodospad Pistyll Rhaeadr który należy do jednego z cudów Walii i jest to zarazem jej najwyższy wodospad (75 m).

mały hotelik - kawiarenka 


można usiąść i podziwiać wodospad 

75 m 

fotka u góry wodospadu 


Zaopatrzeni w mapę, kompas, jedzenie na ciepło i zimno, napoje zaczynamy wspinaczkę na szczyt góry Moel Sych (827 m).Jesteśmy zadowoleni bo pogoda naprawdę bardzo ładna.



Zielona trawka, ładnie, pięknie... a im wyżej - pojawia się śnieg. Bardzo się ucieszyłam na jego widok :) tak na zmianę, śnieg i błoto, Błota tyle że czasem buty w niego wchodziły, no ale cóż! od czego są kępki trawy?! Od tego aby po nich się przemieszczać. Z jednej na drugą. Świetny trening! Polecam. 



trzeba było skakać ;) 


I tak krok po kroku, dotarliśmy na szczyt Moel Sych. Bardzo gęsta mgła, nic nie widać. Biało wokół. Usiedliśmy, zjedliśmy sałatkę z makaronu i kurczaka. Ugotowaliśmy sobie herbatki gorącej. 

Moel Sych 


herbata się gotuje 


Najedzeni ruszamy na kolejny szczyt. Śniegu znacznie więcej i troszkę wietrznie i chłodniej. Zbocza gór też pokryte śniegiem. Bardzo stromo i aż strach człowieka ogarnia jak zda sobie sprawę z tego, jaka przepaść głęboka jest tuż obok...i ta mgła! 

moja radość na śniegu!


brrr... strach spoglądać w dół! 


Przed nami przystanek Cairn. Jest to miejsce otoczone kamieniem do pewnej wysokości, tak że można do niego wejść, chroni przed wiatrem a więc można spokojnie podgrzać sobie zupkę warzywną i rozgrzać się przed dalszym wchodzeniem na następny szczyt. 


po tym marszu byliśmy już naprawdę głodni 


Jesteśmy gotowi wyruszyć na nasz szczyt docelowy czyli Cadair Berwyn (830 m). Jeszcze tylko zerkniemy na mapę w którą stronę się skierować ;) 


marsz.... 


I dotarliśmy!

Cadair Berwyn 



Schodzimy. Im niżej tym piękniejsze widoki. 






Było bardzo fajnie. Buty przemoknięte, ale co tam. Przygoda to przygoda. Szkoda tylko że na samym szczycie mgła
Po przerwie w wchodzeniu na takie wysokości mięśnie czworogłowe dały o sobie znać następnego dnia. Domagają się regularnego wchodzenia chyba ;)

poranna rozgrzewka herbatą, tuż przed wspinaczką 



                                                         Miłego tygodnia! 

No comments:

Post a Comment