Napisała Jola @ 1 listopada, 2015 r.
W sobotę postanowiliśmy udać się na małą wycieczkę. Wybór padł ponownie do Parku Narodowego w Lake District. Koniec października, to i z pogodą różnie bywa, więc wybraliśmy jeden z niższych szczytów - Grisedale Pike (791 m).
Po dwóch godzinach jazdy samochodem, dotarliśmy na miejsce. Zatrzymaliśmy się w maleńkiej wiosce o nazwie Braithwaite. Była godzina 10:30. Zaparkowaliśmy tuż przed szlakiem na malutkim parkingu.
Pogoda zapowiadała się deszczowa ale zimno nie było.
Zamiarem naszym było, aby idąc jednym szlakiem, dotrzeć wpierw na szczyt Grisedale Pike'a a po jego zdobyciu iść dalej i wejść na szczyt góry Grasmoor (852 m).
Widoki na niższych partiach gór jak zwykle cudowne. Te jesienne kolory, zapach i cisza...! Jednak im wyżej wchodziliśmy tym zaczęło coraz mocniej padać, wiać i robiło się chłodniej.Samo wejście na szczyt nie było trudne, szlak bardzo fajny.
Po dwóch godzinach dotarliśmy na szczyt Grisedale Pike'a. Było już bardzo zimno a my zmoknięci, jednak szliśmy dalej w stronę następnego szczytu. Jako że jestem zmarzluchem a po około godzinie marszu deszcz nie ustępował, zdecydowaliśmy się zawrócić.Schodząc, na niższych partiach pogoda ładniejsza, przestało padać i mogliśmy przystanąć, zjeść i napić się herbaty. Zejście zajęło nam 1,5 godziny. Duże opady deszczu spowodowały że podłoże było bardzo śliskie i trzeba było bardzo uważać!
Pomimo że padało i tak było bardzo fajnie. Za każdym razem jest inaczej. Inne kolory, inne otoczenie. Jedyne co się nie zmienia to cudowne wrażenia i niezapomniane chwile!
W dole widać wioskę Braithwaite |
Ale kolorowo! |
Bo za jedna siną dalą druga dal ;) |
… nie spoczniemy… |
… nim dojdziemy… ;) |
Mamy cie, Grisedale Pike :) |
Tu już schodzimy |
Troszkę zmokłam |
Ps. Po drodze, w sklepiku gdzie kupowaliśmy mapę, dorwałam fajną książkę. Nie tylko ludzie chcą się dobrze odżywiać ;)
Garfield węszy zmiany w diecie :) |
już widzę jak zjada szpinak, brokuł i seler... ;) |
Miłej niedzieli!
No comments:
Post a Comment