Napisała: Marlena@13.11.2016r
.
 |
Piękny! Bardzo orginalny :) |
Witaj! Dziś
zapraszam do przeczytania mojej relacji z 1 Poznańskiego Biegu Niepodległości.
Dlaczego Poznań?
Pewnego dnia, kiedy przeglądałam mojego Facebook’a, w proponowanych stronach
ukazała mi się strona Biegu Niepodległości w Poznaniu wraz ze zdjęciem medalu.
Od momentu jak go zobaczyłam byłam zachwycona, od razu pokazałam medal Tomkowi.
Zaczęłam przeglądać stronę internetową Biegu, czytać regulamin (zawsze czytam
regulamin biegu w którym biorę udział, też tak macie?) i byłam coraz bardziej
na TAK! Kolejnym argumentem przemawiającym za wizytą w Poznaniu był fakt, że
żadne z nas nie było jeszcze w tym mieście, więc będzie okazja żeby poznać coś
nowego. Wiedziałam, że organizatorzy przewidują duży limit uczestników, bo aż 10
tys., jednak z dnia na dzień liczba chętnych do udziału w biegu biegaczy powiększała
się . Nie chcą utracić szansy na świętowanie Dnia Niepodległości w Poznaniu, zapisaliśmy
się już na początku października.
 |
Pakiet odebrany! |
Do Poznania przyjechaliśmy
około 13nastej w czwartek, spacer do hotelu, a potem obiad. Biuro zawodów
mieściło się w hali Międzynarodowych Targów Poznańskich, a pakiety można było
odbierać od 16nastej, więc i my pojawiliśmy się tam o tej porze. Odbiór pakietów przebiegł bardzo sprawnie, nie było kolejek. Po odebraniu pakietu byliśmy trochę
zdziwieni, na pakiet składał się numer startowy, agrafki (ja dostałam tylko 3), fasolki niepodległości, worek do depozytu, woda i koszulka. Brakowało nam drukowanego informatora dotyczącego Biegu czy małych drobiazgów od sponsorów, reklamodawców. Po odebraniu pakietów sprawdziliśmy czy dostaliśmy
poprawne numery startowe i jak wyglądają koszulki. Trochę się martwiliśmy o koszulki,
gdyż od środy na facebookowym profilu biegu wielu biegaczy pisało, że koszulki
są w dziecięcych rozmiarach i nie nadają się do założenia. Nasze koszulki wyglądały dobrze, pasowały na nas. Przy odbiorze koszulki otrzymaliśmy
możliwość wybrania sobie koloru, ja nie mogłam się zdecydować, Tomek powiedział,
że wziął czerwoną, więc ja postawiałam na białą. Tacy biało-czerwoni z nas!
 |
Piękny Orzeł! |
 |
śniadanie ;) |
Zgodnie z moimi pogodowymi
przewidywaniami z wieczoru dnia poprzedniego, kiedy w piątek obudziłam się o 7
i spojrzałam za okno wiedziałam, że będzie ciężko. Tomek nawet coś tam przebąkiwał
o tym, że to za zimno i zostanie w hotelu! Nie, nie został w hotelu J Wyruszyliśmy o 9 wspólnie na linię Startu,
która mieściła się na Alei Niepodległości. Ale zanim wyszliśmy było oczywiście
śniadanie biegacza: herbata, kanapki z dżemem i banan. Bo jak tak bez śniadania
wyjść! ;)
 |
Przygotowana! |
Podczas naszej drogi na start towarzyszył nam padający lekko
puszysty śnieg, było zimno i mokro. Dotarliśmy w pół godziny w okolice startu i
zaczęliśmy się rozgrzewać, trzeba było się ruszać, bo szybko marzliśmy. Przed
10 udaliśmy się do swoich stref startowych ja do D, Tomek do E. Wspólnie z
tysiącami biegaczy zaśpiewaliśmy Marsz Dąbrowskiego i ruszyliśmy do biegu.
 |
Dziękujmy za zdjęcie :) |
Odnośnie relacji
z samego biegu niewiele mogę napisać. Trasa liczyła 10 km i biegła ulicami
Poznania. Trasa bardzo mi się podobała, było wiele zbiegów, ale także kilka
podbiegów, ale nie takich silnie uciążliwych. Na trasie nie było punktu odżywczego
z wodą, co mi osobiście nie przeszkadzało - rzadko pije na tak krótkich
trasach, a poza tym pogoda skutecznie odbierała chęci do picia. Jednak po przeczytaniu
komentarzach biegaczy doszłam do wniosku, że część uznaje to za minus tej
imprezy. Biegło mi się dobrze, przybijałam piątki z kibicami (mimo tak
brzydkiej pogody było ich naprawdę wielu!). Do około 3 km odczuwałam dyskomfort
w palcach dłoni, jednak później rozgrzałam się na tyle, że na 2 km przed metą
mogłam zdjąć rękawiczki. Tempo jakim biegłam było zadowalające, lecz
wymagające. Po przebiegnięciu 9 km poczułam chęć zwolnienia, ale wiedziałam że
to już prawie koniec. Żałuję, że organizator nie przewidział Pacemakerów dla
biegaczy, może udałoby się złamać 55 minut, aplikacja do biegania którą
posiadam znów mnie zawiodła źle licząc kilometry i prędkość biegu. Ostatnio
zmieniłam Endomondo na Nike NRC+ i to ta druga tak źle zadziałała w Poznaniu.
Dziś pobrałam na telefon kolejną aplikację, może ta będzie wypełniać swoje
podstawowe funkcje lub najwyższy czas poszukać biegowego zegarka!
 |
Przed startem! |
Wracając do
biegu, kiedy przebiegłam linię mety zrobiłam dosłownie dwa kroki i moim oczom
ukazał się tłum ludzi. Teraz wiem że miałam ogromne szczęście ze udało mi się
przebiec metę, gdyż inni biegacze, w tym Tomek, tego doświadczyć nie mogli. Z
tego co udało mi się przeczytać ten tłum ludzi przestał mieścić się za linią
mety i zaczął rozrastać się przed. Biegacze którzy wybiegali z zakrętu na
prostą do mety, nie widzieli mety tylko tłum, uniemożliwiający przekroczenie
mety z satysfakcjonującym czasem. Podczas gdy ja stałam w pół godzinnej kolejce
prowadzącej do odebrania medalu, wody i rogala świętomarcińskiego, inni
biegacze czekali aby w ogóle formalnie ten bieg ukończyć. To największy minus
tego biegu zależny od organizatorów, sądzę że meta była zbyt wąska na taką
liczbę biegaczy (sprzedano 10 tys. pakietów), po prostu nie była w stanie wszystkich
pomieścić. Nigdy wcześniej z czymś takim się nie spotkałam, była to pierwsza
edycja tego biegu, być może organizatorzy niedokładnie to wszystko sobie
policzyli. Sądzę, że kiedy organizuje się jakikolwiek bieg pierwszy raz to warto
jednak określić limit na mniejszy, gdzie później w kolejnych latach już z
pewnym doświadczeniem organizatorskim liczbę tę powiększać. Organizatorzy pragnęli
rozpocząć bardzo głośno i może to ich zgubiło. Ja odebrałam swój medal, który
jest taki piękny jak na zdjęciach, rogalika i wodę. Udało mi się w końcu wyjść
z tego tłum. Byłam już bardzo przemarznięta, wręcz trzęsłam się z zimna (bardzo
przydałby się koc termiczny), napisałam do Tomka wiadomość, odpisał ze czeka w
kolejce po medal. Próbowałam odszukać wzrokiem go w tłumie, ale nie było szans,
udałam się kawałek dalej na umówione miejsce spotkania po biegu. Tomek wkrótce
pojawił się, a ja marzyłam tylko o grzejniku w hotelu i gorącym prysznicu.
Podczas drogi do hotelu myślałam że popłaczę się, było mi coraz bardziej zimno.
W końcu hotel i grzejnik! Tomek wchodzi na facebooka biegu żeby zobaczyć co
piszą inni biegacze po biegu. Ja już wiedziałam, że zapewne wyleje się fala
hejtu, ale tego się nie spodziewałam. Okazało się, że dla części biegaczy
zabrakło medali i rogalików. Gdzie rogalik to kwestia kilku złotych i można
było kupić go dosłownie co krok w Poznaniu, to medal jest to jednak coś
zupełnie innego. Otrzymanie medalu po przekroczeniu mety jest ukoronowaniem
pracy biegacza jaką włożył w sam bieg, ale także we wszystkie treningi
uzupełniające, to pamiątka na którą później spoglądamy i powracają biegowe
wspomnienia. Mi osobiście medale zawieszone na ścianie dodają energii i siły,
kiedy przychodzi dzień kiedy nie mam ochoty zrobić treningu. Wtedy patrzę i
wiem dlaczego to robię: dla tego ogromu uczuć i wspomnień które są związane z
każdym z nich.
 |
Wiadomość z czasem ;) |
Sytuacja
jaka powstała na mecie można przypisać do winy organizatorów, brak koców
termicznych dla biegaczy też, ale czy brak medalu, rogala i wody także? Uważam
że nie, a na pewno nie w 100%. Braki te wyniknęły z ludzkiej zachłanności i
braku kultury, biegacz który zabrał ze sobą więcej niż jedną butelkę wody i więcej niż jednego rogalika powinien być świadomy że właśnie odebrał to komuś innemu. Biegacze
pisali także że widzieli wolontariuszy którzy rozdawali po więcej niż jednym rogalu,
nie wiem, może zostali źle poinformowani? Bardzo łatwo policzyć: 100 osób
weźmie trzy rogaliki i już brakuje nagrody dla dwustu osób. Na własne oczy
widziałam, jak biegacz biegnący z wózkiem miał ze sobą 3 lub 4 rogaliki. Może przyjechał
z rodziną czy przyjaciółmi i chciał ich poczęstować? Pewnie! Tylko czemu
kosztem innych którzy na te nagrodę zasłużyli, a poza tym jakby nie patrzeć też
zapłacili. Zawsze można było zakupić je kawałek dalej! Z medalami wyniknęłam
podobna sytuacja, biegacze zabierali więcej np. dla dzieci które biegły z nimi
w wózkach. Chcemy medal dla dziecka? Pewnie! Czekamy aż wszyscy swoje medale
odbiorą i pytamy organizatorów czy może jakieś nie zostały. Z tego co udało mi się
przeczytać pewna część medali stała gdzieś w oddali, nie pilnowana i wtedy
mogły zostać skradzione. Tutaj uwaga dla organizatorów - warto następnym razem
wyznaczyć osobę do pilnowania medali i zaznaczać w jakiś sposób, że medal
został już odebrany. Drodzy biegacze - pamiętajmy o sobie nawzajem! A każde
wydarzenie biegowe będzie wyglądać o dużo lepiej: uważajmy na siebie podczas
biegu, wspierajmy się i przede wszystkim zabierajmy ze sobą tylko to co nam
przysługuje.
 |
Uwielbiam nasze wspólne wycieczki :* |
Kończąc chciałam
powiedzieć, że nie zraziłam się ani do poznańskich biegów ani do Poznania w
ogóle, wręcz przeciwnie bardzo polubiłam to miasto. W kolejnym wpisie z Poznania
napiszę co możemy tam zobaczyć i co dobrego zjeść.