Wednesday, 13 March 2019

Liverpool Half Marathon - zmierzyć się z wyzwaniem


                               Napisała Jola @ 13 marzec, 2019 r. 





  10 marzec, 2019 r. Dziś odbył się Liverpool Half Marathon. jak przewidywały prognozy pogody, poranek tego dnia okazał się deszczowy, zimny i wietrzny. Dla biegacza z zamiłowania, takie drobne anomalia pogodowe nie mają znaczenia, zwłaszcza że solidnie przygotowywał się do tego właśnie biegu. Od tego są odpowiednie ubrania i nie ma problemu. 






Dla mnie jest to już kolejny półmataton, lecz dla mojego męża jest to pierwszy bieg masowy w którym bierze udział. 
Przygodę z bieganiem zaczął już około dwa lata temu z małymi przerwami. Ostatnich kilka miesięcy biegał już regularnie, razem ze mną. Biegał krótsze dystanse na początku a potem już biegaliśmy razem, zwiększając dystans o kilka metrów. Gdy wytrenował się na tyle aby swobodnie przebiec 20 km, nadszedł czas aby zapisać się na połmaraton i zmierzyć się z dystansem półmaratonu. Dla niego ważne też było zrzucenie paru kilkogramów, co się udało gdyż rozmiar koszulki L zamienił na M. 

Tak poważnie zaczął dbać o kondycję od lata 2018 r. Wtedy też wyeliminowaliśmy oboje z diety mięso. Zaczęliśmy pić znacznie więcej soków. 

Regularne ćwiczenia, bieganie i dieta. 
Obecnie, w sezonie zimowo wiosennym biegamy sobie dwa razy w tygodniu, w różnych miejscach. Od czasu do czasu jedziemy pochodzić po górach aby wyćwiczyć też inne partie mięśni. 
Ćwiczenia typu planki. Jeśli o mnie chodzi, to prawie codziennie wchodzę na matę. Są to czasem krótkie sesje poranne np. joga na dobry dzień - 10 min. Bywają też sesje 30 min np. rozciągająca, albo 15 min np. relaksacyjna sesja jogi. No i medytacja też jest. 

W diecie zdecydowanie dużo warzyw i owoców. Staramy się pić świeżo wyciskane soki niemalże codziennie. Świetnie się po nich czujemy, dają uczucie sytości, czujemy się dożywieni. 

W dniu startu, na dwie godziny przed biegiem zjedliśmy śniadanie składające się z chleba z dżemem, do tego yerba mate. 
Ze sobą na bieg zabraliśmy izotonik w postaci soku z melona. Po biegu czekał na nas wcześniej przygotowany w domu szejk z; mleka roślinnego, banana. masła orzechowego. 

Jak już wspomniałam na początku, pogoda nie rozpieszczała. Start o godzinie 9 a tu pada i pada ... rozciąganie przed startem i już wyczekujemy rozpoczęcia biegu aby nie zmarznąć za bardzo. 
Start. biegniemy, biegniemy i okazuje się że jest całkiem ok! Mamy kurtki przeciwdeszczowe, kaptury, rękawiczki. po 20 minutach już jest ciepło, tak w sam raz. obserwuję męża i widzę że całkiem dobrze sobie radzi. nie zrzędzi, nie narzeka tylko biegnie. Biegniemy swoim stałym tempem i jest super. W połowie trasy przestało w końcu padać i nawet wyszło słońce. Fajnie się biegło do czasu gdy wbiegliśmy na ostatnią długą prostą tj na promenadę. Tak zaczęło wiac że momentami myślałam że wywieje mnie wprost do rzeki Mersey! 😁Wiatr był bardzo silny, taki pod prąd, ale nie ma co narzekać, zaliczam to jako trening siłowy, przyda się, a co!

Z takich moich przemyśleń, to muszę napisać że fajnie jest jednak biegać razem a jeszcze fajniej biegać razem w biegach masowych, z innymi ludźmi od czasu do czasu. Nasz czas nie był powalający bo 2:22 choć myślę że przy innych warunkach pogodowych dalibyśmy radę nawet 2h ale nie to jest dla nas ważne. Ważne jest to że dane nam było wziąść udział w tym biegu, że pobiegliśmy razem pierwszy raz, że przygotowaliśmy się dobrze do biegu i ukończyliśmy go w zdrowiu. Bardzo fajna przygoda. 








Z historii mojego męża można się nauczyć tego że "nigdy nie mów nigdy". tak się kiedyś zarzekał że bieganie nie jest dla niego, że nigdy, przenigdy nie założy leginsów, że lubi chipsy itp. ha ha. Nic z tych rzeczy, wszystko zmienił. Zmienił postrzeganie. Zmienił dietę, zmienił ciało do tego stopnia że z radością i satysfakcją przebiegł swój pierwszy półmaraton. Jestem z niego bardzo dumna bo widziałam jak walczy ze sobą, jak zmienia nawyki, jak CHCE! 

Po biegu wegetariańska pizza 😋






                                         Do następnego!