Sunday, 10 February 2019

Pincyn Llys, Denbigshire - Walia


                               Napisała Jola @ 9 luty 2019 r. 


rozpoczynamy 4 godzinną wędrówkę 


  W sobotę, tj. 9 lutego 2019 r. zdecydowaliśmy się pojechać do Walii - znowu. Obecnie przygotowujemy się do półmaratonu i w ramach przygotowań postanowiliśmy w tym tygodniu pochodzić po górach aby włączyć do pracy też inne mięśnie w nogach, Chodzenie po górach to świetna sprawa ale o tym już kiedyś pisałam. Tym razem wybraliśmy miejsce dość spokojne tj nie bardzo oblegane przez turystów, takie na którego odcinku jest dużo zbiegów i podbiegów. takim właśnie miejscem jest Denbigshire. 
Nasz obrany szlak wynosi 16 km a jego najwyższe wzniesienie to 412 m i w tym właśnie miejscu znajduje się Pincyn Llys. 
Szlak który obraliśmy mozna przejść w czasie 4 godzin lub przebiec w ciagu 1h i 27 minut według ulotki. 
My tym razem maszerowliśmy tym szlakiem 4 godziny ale już wiemy że napewno tu powrócimy aby sobie pobiegać bo to wymarzone miejsce dla biegaczy! 






Z naszego miejsca zamieszkania dojazd zajął nam 1 godzinę. Pogoda dopisała choć lekki deszczyk w pewnym momencie się pojawił. Nie ma co narzekać, słoneczko świeciło cały czas! 
Przez długi odcinek drogi towarzyszy spacerowiczom szum potoku który działa niezwykle kojąco.
Dość wysokie wzniesienia od których z początku marszu bolą mięśnie nóg ustępują już po godzinie, wiadomo ciało się przyzwyczaja do wysiłku. Na codzień się po górach nie chodzi i nie wszystkie mięśnie są do tego przyzwyczajone. 

Po okolo godzinie szlak prowadzi nas przez łąki z których roztacza się piękny widok na otaczające góry. 


piękna tęcza 


przy przejściu z jednego odcinka w drugi warto przystanąć i rozejrzeć sie wokoło 




Po pewnym czasie wchodzimy w las - piękny i pachnący. a po przejściu odcinka lasu wychodzimy do następnej części szlaku która prowadzi już na wierzchołek Pincyn Llys. Tu zrobiliśmy sobie mały przystanek i zjedliśmy mały posiłek. Tu jest środek naszej wycieczki i z tego miejsca będziemy wracać do punktu wyjścia. maszerujemy trochę inną stroną i podziwiamy góry . po drodze dużo owieczek a nawet konik który podszedł aby się przywitać. Śliczny ten konik!


ktoś sobie szałas zbudował 


szczyt mały ale zawsze można powiedzieć że zdobyty! 




Wycieczka stosunkowo krótka ale bardzo fajna, dało się odczuć mięśnie nóg a to znaczy że trening został zaliczony. W to miejsce powrócimy napewno jako biegacze bo to wprost wymarzone miejsce do biegania. Podoba mi się to miejsce w miesiącu lutym to moę sobie wyobrazić jak latem tu musi być pięknie! 


                                              miłego zwiedzania